poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Camino jakie znamy

W koncu zaczelo sie Camino jakie znamy! Pobudka o 6 i wyjscie ze schroniska bladym switem.

Oczywiscie to nadal Camino portugalskie, wiec na dzien dobry musial byc obowiazkowy lans wzdluz plazy, urozmaicony widokiem pieknej, choc zaniedbanej fortecy.

Camino nie podarowalo nam wczorajszego przejscia na skroty i dzis uczciwie idac szlakiem musielismy zrobic dodatkowe 3km, az do znanego z wczorajszej przygody z karetka, schroniska  Czerwonego Krzyza.

Ale wkrotce nadmorskie widoki ustapily miejsca pagorkowato polozonym wioskom.  

Ekipa z Wieliczki, walczaca jeszcze z dolkiem psychicznym po wczorajszym asfaltowaniu w pelnym sloncu, w koncu zaczela dochodzic do siebie! Kto by pomyslal, ze kilka pagorkow i lekko zachmurzone niebo tak podbuduja morale grupy!

Po drodze trafilismy na resztki procesji- zakladamy ze z okazji niedzieli Milosierdzia Bozego- kwietny dywan ciagnal sie srodkiem drogi przez dobre pare kilometrow.

Pojawily sie cytrusy w ogrodkach i sadach, znalazl sie tez czas na tradycyjne na Camino cola cao.

Trasa wiodla przez pachnace eukaliptusowym lasem wzgorza. Slonce  wyszlo zza chmur dopiero na ostatnich kilometrach.

Ucieklismy jeszcze na godzinke w cien knajpki z fast foodem i zimnym piwem, a teraz zbieramy grupe rozbita na dwa pokoje (panie na lewo, panowie na prawo) na wieczorny lansik po Viana do Castelo. Za nami 21+3 nadwymiarowe kilometry.