Camino to przede wszystkim spotkana z ludzmi. Jako ze podrozowalismy w 6 - osobowej grupie, to troche ograniczalo (wystraszalo?) osoby z ktorymi byla okazja pogadac.
Ale kilka niesamowitych spotkan bylo- Tomek i Magda, jak sie okazalo, sasiedzi z Celestynowa. Grupa starszych pan z Torunia i Bygdoszczy, ktore uswiadomilsmy o ktorej w Santiago jest msza dla pielgrzymow.
Niesamowicie gadatliwy Anglik, ktory na poprzednim swoim Camino kilka dni szedl z Markiem Kaminskim, ktory nawet zaprosil go na premiere swojego filmu o Camino do Warszawy!
Paru zakreconych starszych panow, ktorzy skojarzyli
mnie jako "pani od herbaty", niemiec podrozujacy z synem... Francuz mieszkajacy w Portugalii, ktory kilka lat po przeszczepie watroby rowerem przejechal 4000km przez Europe i regularnie chodzil na Camino.
Pielgrzymka z Falenicy, spotkana w Fatimie. Grupa z Wielkopolski, dzieki ktorej zalapalismy sie dzis na polska Eucharystie w katetrze w Santiago. Czy chyba najbardziej zaskakujace - spotkanie w wytworni Porto dwojki brytyjczykow, z ktorymi Michal i ja podrozowalismy przez Gruzje dwa lata temu!
A w ramach urozmaicenia powyzszego tekstu, ogladaja Panstwo panorame Porto.