piątek, 5 maja 2017

Spotkania

Camino to przede wszystkim spotkana z ludzmi. Jako ze podrozowalismy w 6 
- osobowej grupie, to troche ograniczalo (wystraszalo?) osoby z ktorymi byla okazja pogadac.

Ale kilka niesamowitych spotkan bylo- Tomek i Magda, jak sie okazalo, sasiedzi z Celestynowa. Grupa starszych pan z Torunia i Bygdoszczy, ktore uswiadomilsmy o ktorej w Santiago jest msza dla pielgrzymow.  

Niesamowicie gadatliwy Anglik, ktory na poprzednim swoim Camino kilka dni szedl z Markiem Kaminskim, ktory nawet zaprosil go na premiere swojego filmu o Camino do Warszawy!

Paru zakreconych starszych panow, ktorzy skojarzyli
mnie jako "pani od herbaty", niemiec podrozujacy z synem... Francuz mieszkajacy w Portugalii, ktory kilka lat po przeszczepie watroby rowerem przejechal 4000km przez Europe i regularnie chodzil na Camino.
Pielgrzymka z Falenicy, spotkana w Fatimie. Grupa z Wielkopolski, dzieki ktorej zalapalismy sie dzis na polska Eucharystie w katetrze w Santiago. Czy chyba najbardziej zaskakujace - spotkanie w wytworni Porto dwojki brytyjczykow, z ktorymi Michal i ja podrozowalismy przez Gruzje dwa lata temu! 
A w ramach urozmaicenia powyzszego tekstu, ogladaja Panstwo panorame Porto.

7 komentarzy:

  1. świat jest mały, a nawet może i malutki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkanie dwójki Anglików , widzianych przez 3 dni trzy lata temu w Gruzji, teraz w Porto, to bardziej zakrawa na cud...

      Usuń
    2. Rzeczywiście prawdopodobieństwo bliskie zeru... Znak jakiś? A dlaczego piszecie, że grupa 6-osobowa "wystrasza" potencjalnych rozmówców?

      Usuń
  2. a kto by podszedl do tak duzej grupy, jeszcze rozmawiajacej w dziwnym jezyku...? zwlaszcza jesli wida. na pierwszy rzut oka ze dobrze sie znaja i czuja we wlasnym
    sosie

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, takie większe grupy często maja charakter dość hermetyczny, ale same mogą się "rozhermetyzować" i zacząć rozmowę :)) A co do języka, to miałam wrażenie, że wielu napotkanych przez Was pielgrzymów posługiwało się dokładnie tym samym dziwnym językiem. Ale spytałam tylko z ciekawości. A swoją drogą to może szkoda, bo ja ze swojego doświadczenia zaiste najbardziej lubię te pielgrzymkowe znajomości :) W tym tę wirtualną z Wami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem, czasem wychodzilismy z naszej "hermetycznej" skorupki- polecam herbate, lekka do noszenia a idealnie pozwala przelamac pierwsze lody :) ale pewnym problemem bylo, ze czesc naszej grupy nie mowi w zadnym obcym jezyku, no i dwa - tak szczerze to nie zawsze nam sie chcialo...

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, brak języka to tzw. okoliczność obiektywna... Dzięki za radę z herbatą. Skorzystam na pewno, choć muszę powiedzieć, że jestem raczej "pies-łata" i w dodatku z trzema językami, no może nie biegle ale na pewno komunikatywnie, plus "ręcznym". Ten ostatni dość uniwersalny :)) Polecam - tez często pozwolił mi przełamać pierwsze lody :)

    OdpowiedzUsuń