niedziela, 7 maja 2017

Porto w Porto

Na prosbe wiernych czytelnikow kilka slow o rubinowym napoju, ktory swa nazwe wzial rzecz jasna od miasta w ktorym jestesmy.

Historia Porto zwiazana jest z Anglikami, ktorzy jakies 300 lat temu mieli tu sporo do powiedzenia. W ramach embarga i bojkotu Francji, a w szczegolnosci francuskich win, Anglia zaczela sprowadzac wina portugalskie.

Ale byly one za cienkie dla anglikow przyzwyczajonych do mocniejszych trunkow. Wiec ledwo sfermentowane, slodkie jeszcze wina zaczeto wzmacniac spirytusem (winnym rzecz jasna)- co zatrzymywalo proces fermentacji, w efekcie uzyskujac mocny a jednoczesnie slodki trunek znany jako Porto.

Najslynniejsze winnice sa w rejonie Duoro, w glab rzeki o tej samej nazwie, u ujscia ktorej lezy wlasnie Porto. Tu splawiano beczki z winem i skladowano vis a vis starego miasta, w Vila Nova de Gaia - gdzie przy nabrzezu mamy okazje mieszkac. 

Za nami na wzgorzach znalesc mozna reklamy kilku jak nie kilkunastu producentow i ich lezakowni, obecnie przeksztalconych w muzea/restauracje/degustatornie dla turystow.

W jednym z takich miejsc bylismy w piatek i stad plyna moje powyzsze madrosci i zdjecia.

sobota, 6 maja 2017

Porto

Pielgrzymi przeobrazili sie w turystow (i geo-cacherow). Porzadny sen, obfite sniadanko i niespieszne wyjscie na miasto.

Przesliczne wodoki na kamienice - mniejsze i wieksze, w najrozniejszych stylach i kolorach - z perspektywy wygladaja jak zbudowane z klockow.

Ale jak przyjzec sie blizej, widac ze wiele z nich to wydmuszki. Zupelnie opuszczone, lub tylko z parterem zagospodarowanym na turystyczna knajpke lub sklep z pamiatkami.

A turystow w Porto zatrzesienie. W porze obiadowej ciezko przejsc wsrod rozstawionych na chodnikach stolikow knajpianych, wsrod ktorych manewruja spacerowicze.
Zwiedzac tez jest co- ksiegarnia niczym z Harrego Poterra (zreszta krecili tu i Harrego i Gre o Tron i pare innych scen).  Kosciol Franciszkanow z przepieknym barokowym wnetrzem - az na liscie UNESCO.
Do tego mnostwo malych kretych uliczek, schodkow, kafejek - idealne turystyczne klimaty. A wszystko w niespiesznym rytmie portugalskiego fado, i oczywiscie z kieliszkiem porto w reku.

piątek, 5 maja 2017

Odpadki

 Pare zdjec ktore nijak nie pasowaly do poprzednich postow, a ktore mysle
warto
pokazac swiatu:
Pare spadlych jablek, przepraszam - pomaranczy przy drodze

Pan Jezus w peruce

stadion FC Muxia- prawie jak Wulkan Wolka
Mladzka z widokiem na Swider...prawie...

i stopy pielgrzyma na koncu swiata ;)

Spotkania

Camino to przede wszystkim spotkana z ludzmi. Jako ze podrozowalismy w 6 
- osobowej grupie, to troche ograniczalo (wystraszalo?) osoby z ktorymi byla okazja pogadac.

Ale kilka niesamowitych spotkan bylo- Tomek i Magda, jak sie okazalo, sasiedzi z Celestynowa. Grupa starszych pan z Torunia i Bygdoszczy, ktore uswiadomilsmy o ktorej w Santiago jest msza dla pielgrzymow.  

Niesamowicie gadatliwy Anglik, ktory na poprzednim swoim Camino kilka dni szedl z Markiem Kaminskim, ktory nawet zaprosil go na premiere swojego filmu o Camino do Warszawy!

Paru zakreconych starszych panow, ktorzy skojarzyli
mnie jako "pani od herbaty", niemiec podrozujacy z synem... Francuz mieszkajacy w Portugalii, ktory kilka lat po przeszczepie watroby rowerem przejechal 4000km przez Europe i regularnie chodzil na Camino.
Pielgrzymka z Falenicy, spotkana w Fatimie. Grupa z Wielkopolski, dzieki ktorej zalapalismy sie dzis na polska Eucharystie w katetrze w Santiago. Czy chyba najbardziej zaskakujace - spotkanie w wytworni Porto dwojki brytyjczykow, z ktorymi Michal i ja podrozowalismy przez Gruzje dwa lata temu! 
A w ramach urozmaicenia powyzszego tekstu, ogladaja Panstwo panorame Porto.

Comida

Hiszpanskie jedzenie, jedzenie wogole, chleb ze smalcem i ogorkiem zajmowaly istotne miejsce w rytmie naszych dni na Camino.

Wiecznie glodny Michal znalazl w Jacku godnego partnera do
rozmow o menu kazdego dnia.

A ze wiemy, ze wsrod czytelnikow sa fani dobrej kuchnii, oto
kilka fotek tego co jedlismy.
Oczywiscie jedzenie trzeba popic... a ze szczesliwie dojechalismy do Porto i mieszkamy krok od piwnic gdzie skladuje sie wiadomy trunek, udalismy sie ba degustacje.

czwartek, 4 maja 2017

Poczatek konca

Na katedrze w Santiago jest symbol Omegi i Alfy- w tej wlasnie kolejnosci. Koniec Camino, poczatek... calej reszty zycia.

Dzis wspolnie przeszlismy ostatni odcinek naszego Camino - 29km z Fisterre do Muxii. Niezwykle cieply dzien, niebo zachmurzone - parno niczym w saunie. 


Ale przynamniej cala ekipa mogla zakosztowac tego odcinka Camino- pagorki gora i dol, male wioseczki, zapach galicyjskich krow, a w tle morze.


I w tych klimatach doszlismy do Muxii. Przepiekny kosciol na skalach, tuz obok    ktorego rozbijaja sie morskie fale.


Radosc, zaduma, podziw dla nieztlamszonych sil natury. Udalo sie! Dotarlismy na koniec Camino!


Na raty, ale teraz patrzac na mape Europy bede mogla narysowac kreske wzdluz calutkiej Hiszpanii - rowniutko od granicy z Francja i powiedziec - tu bylam. Pieszo.


 Tym razem z Porto wyszlo nam wedlug skrupulatnych wyliczen Michala 384km.
384km.

odnosnie foto-zagadki

Nadal nie wydaje nam sie zeby PK bylo skrotem od punto controlle. To C i K nam nie pasuja. Zachecamy do dalszych poszukiwan rozwiania.

w miedzyczasie - Galicja odslonila nam rabek tajemnicy jak wyglada wnetrze horrero ze skladowanymi tam dobrami!